PAMIĘTAMY!

Opublikowane 30.10.2020
Autor Elżbieta Mizio
  • Rok szkolny 2024-2025

  •  

  •  

  • Kronika szkoły

  • O TYCH, CO DUCHA POLSKIEJ SZKOŁY NIE STRACILI...

    Pamiętamy o zmarłych nauczycielach naszej szkoły >>

    Po raz pierwszy od dziesięciu lat 1 września 1939 roku w Szkole Zawodowej Dokształcającej nie odbyło się rozpoczęcie roku szkolnego. Okupant niemiecki postawił sobie za cel między innymi wyniszczenie polskiej inteligencji oraz pozbawienie młodzieży polskiej prawa do wszechstronnego rozwoju i nauki. Dozwolone zostało wyłącznie kształcenie zawodowe.Młodzież w tzw. szkołach fachowych miała uczyć się zawodu głownie przez praktykę, natomiast wiedzę teoretyczną uznano za mniej ważną i na jej zdobywanie przeznaczono zaledwie kilka godzin.

    Jednak na hitlerowskie zakazy Polacy szybko odpowiedzieli organizując tajne nauczanie. W istniejących szkołach konspiracyjnie rozszerzano nauczanie o treści z przedwojennych programów. Szkoły zawodowe zaczęły stanowić „przykrywkę” dla średnich szkół zawodowych. O popularności szkół zawodowych wśród młodzieży polskiej decydowało jednak przede wszystkim to, że uczniowie posiadali legitymacje, chroniące w pierwszych latach okupacji przed łapankami i wywózkami na roboty do Niemiec.

    Także lubartowscy nauczyciele nie pozostali bezczynni. Szkoła zawodowa w czasie okupacji swą działalność podjęła na nowo w 1940 roku. W protokole z posiedzenia Rady Pedagogicznej Szkoły Zawodowej Dokształcającej w Lubartowie z dnia 15 października 1940 roku możemy przeczytać, że kierownik szkoły Juliusz Czermiński „polecenie uruchomienia szkoły otrzymał od p. Inspektora Szkolnego w Lubartowie w dniu 28 września 1940r., aby nauka natychmiast została rozpoczęta; praca organizacyjna winna iść po linii zaangażowania personelu i zawiadomienia uczniów” O możliwości podjęcia nauki  uczniowie zostali poinformowali poprzez ogłoszenia publiczne. Datę rozpoczęcia nowego roku szkolnego ustalono na 30 września 1940 roku.

    W czasie okupacji placówka zajmowała część budynku, w którym tymczasowo mieściła się wówczas również szkoła powszechna, położonego przy ulicy Cmentarnej 10, w domu należącym wcześniej do Józefa Federbusza. W porozumieniu zawartym z kierownikiem szkoły powszechnej ustalono, że Szkoła Dokształcająca Zawodowa zajmie pięć sal na pierwszym piętrze.

    Postanowiono, że nauka odbywać się będzie w godzinach 17.00 – 19.35, w poniedziałki, wtorki i piątki. Szkoła liczyła wówczas trzy oddziały, z tym, że w klasie drugiej utworzono trzy równoległe grupy, w zależności od zawodu wybranego przez uczniów – grupa techniczna, grupa odzieżowa, grupa handlowa.

    W tym trudnym czasie w szkole pracowali:

    1. Juliusz Czermiński – kierownik szkoły, nauczyciel rysunku zawodowego;
    2. ks. Aleksander Szulc – nauczyciel religii;
    3. Bronisław Krupski – nauczyciel korespondencji zawodowej i rachunku zawodowego;
    4. Adam Moździński – nauczyciel rachunku zawodowego;
    5. Stefan Kołodziejski – nauczyciel wiadomości zawodowych i rysunku zawodowego;
    6. Karol Skaruch – nauczyciel korespondencji zawodowej;
    7. Stanisław Reizner – nauczyciel korespondencji zawodowej.

    Oficjalnie w szkole nie wolno było nauczać języka polskiego, geografii, historii, wiadomości o Polsce. Przedmiotami dozwolonymi były religia, zajęcia praktyczne, wiadomości zawodowe, rachunki i księgowość, rysunek zawodowy i korespondencja.

    Należy przypuszczać, że zgodnie z zaleceniami Tajnej Organizacji Nauczycielskiej w szkole prowadzono także tajne nauczanie. Zgodnie z instrukcjami TON dotyczącymi szkolnictwa zawodowego, na lekcjach z dozwolonych przedmiotów realizowano między innymi takie treści:

    • Życiorys i  sporządzanie dokumentów – ćwiczenia w zakresie pisowni
    • Okólniki dotyczące zmiany adresu – pisownia łączna i rozdzielna, przenoszenie wyrazów
    • Rodzaje sklepów ze względu na rozmiar i branże -  fragmenty powieści „Lalka” Bolesława Prusa
    • Pochodzenie towaru – fragmenty powieści „Ludzie bezdomni” Stefana Żeromskiego.

    Czas okupacji nie był łatwy dla funkcjonowania placówki. Brakowało środków na uposażenie nauczycieli, jednak mimo to, nie odmówili oni pracy w tak ciężkich i niebezpiecznych warunkach. Na pytanie dotyczące spraw płacowych kierownik szkoły Juliusz Czermiński podczas posiedzenia Rady Pedagogicznej odpowiedział, że „wysokość stawek uposażeniowych nie jest jeszcze ustalona, lecz ma informacje, że ogłoszenie nowych niedługo nastąpi”. Dodał także, że „ praca w Szkole Dokształcającej Zawodowej nigdy nie była dostatecznie opłacalna, a mimo to sami doświadczamy – zawsze znalazła się odpowiednia liczba bezinteresownych pracowników”

    W latach okupacji szkoła cały czas funkcjonowała, co było niewątpliwie konsekwencją pasji i heroicznego wręcz zaangażowania ówczesnych nauczycieli. Juliusz Czermiński – ówczesny kierownik szkoły wspomina, że nauczyciele „ pracowali prawie bez wynagrodzenia, bo za równowartość ¼ do ½ kg słoniny, przy czym nie płacono w ogóle poborów za II kwartał 1944r. i za następne miesiące. Praca ponadto była bardzo  trudna, bo w porze nocnej przy zaciemnieniach i ciągłych najściach żandarmerii, SS lub pijanych żołnierzy. Ośmiokrotnie nakładano na kierownika szkoły grzywny w wysokości do 200 marek jednorazowo za rzekome złe zaciemnienie, przy czym Niemcy dopuszczali się rękoczynów.”

    Juliusz Czermiński podaje także przykłady wzorowej postawy i wielkiego poświęcenia nauczycieli. Wspomina, że gdy zażądano z Arbeitsamt wykazu uczniów nieregularnie uczęszczających do szkoły, aby wysłać ich na roboty do Niemiec, trzej nauczyciele, narażając własne życie, w ciągu jednej nocy przepisali listę uczniów, umieszczając na niej osoby nieżyjące lub takie, które dawno opuściły Lubartów. Niemcy oczywiście nie znaleźli ani jednego ucznia z podanej listy, za co kierownik szkoły „został uderzony tymi wykazami przez kierownika Urzędu Pracy Volksdeutscha Wróbla”.

    Wzorowa była także postawa samej młodzieży. Uczniowie, niekiedy również młodzi konspiratorzy, często sami zdobywali informacje, kiedy w szkole będą niemieckie kontrole. Dzięki tej wiedzy organizowano wtedy między innymi wycieczki do zakładów pracy, tak aby w szkole nie przebywali uczniowie i aby nie narażać ich na represje ze strony okupanta.  Często też w czasie niemieckich inspekcji „ wysyłano im przed oczy kolegów fizycznie słabo zbudowanych, ostrzegając przy tym rosłych, aby się chowali”. Po każdej nieudanej akcji Niemców kierownik szkoły karany był grzywną, zaś uczniowie dobrowolnie i solidarnie składali się na pokrycie kary.

    Różnie potoczyły się okupacyjne losy uczniów. Juliusz Czermiński podaje, że 36 osób zginęło na skutek działań wojennych, zaś młodzież pochodzenia żydowskiego w zdecydowanej większości nie przeżyła wojny.

    Trudną okupacyjną rzeczywistość tak wspomina jeden z nauczycieli - Karol Skaruch„na przestrzeni mojej pracy nauczycielskiej nigdy nie czułem takich potężnych skrzydeł u ramion, jak w tej pracy, podobnie jak nigdy nie zaobserwowałem takiego bohaterskiego i żywiołowego pędu do nauki u uczniów, którzy normalnie przed wojną nosili miano „patentowanych leniów”. Tym wyrastały także skrzydła. W oczach ich lśnił zapał nieznany, zainteresowanie zakazanymi przedmiotami – historią, geografią doszło do szczytu. Zakazany podręcznik wędrował z rąk do rąk, wypożyczony już nie na godziny, ale na minuty. Żywe słowo nauczyciela wykładającego lekcję zakazaną poiło spragniony umysł słuchacza, a jarzące się świętym płomieniem oczy uczniowskie odgadywały intencje wychowawcy.”

    Autor tekstu: Agnieszka Sachar

    linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram