

Dzisiejszego, grudniowego popołudnia stało się coś wyjątkowego.
Najpierw nieśmiało, później coraz wyraźniej — korytarzami zaczęły snuć się zapachy cynamonu, miodu i świątecznego ciepła.
Wychowankowie zasiedli przy stołach, a przed nimi — miski, lukry, kolory, fantazja.
I wtedy zaczęła się cała historia…
Pierniki, które jeszcze chwilę wcześniej były zwykłym ciastem, zamieniły się w małe, słodkie opowieści:
o zimie, o wspólnym czasie, o tworzeniu czegoś razem.
Każdy ruch lukrem, każdy uśmiech, każda rozmowa przy muzyce dodawały tej chwili światła i ciepła.
Zajęcia poprowadziła pani Monika Smolarz, dbając o ciepłą atmosferę i twórczy klimat.
A magiczne chwile uchwycił na zdjęciach Paweł Wiącek.
W Bursie zrobiło się jak w grudniowym domu — takim, w którym pachnie świętami, a ludzie są po prostu blisko siebie.








